wtorek, 19 maja 2020

Żelazna Dama na Żelaznym Szlaku

Z jednej strony #zostańwdomu jest nadal aktualny, z drugiej strony trzeba się ruszać bo osteoporoza nas dopadnie. Zatem żeby znaleźć złoty środek, staram się szukać miejsc nieoczywistych.
Grażyna na Żelaznym szlaku

Jak? 
Odpalam mapy.cz i jadę palcem po mapie, aż pojawi się jakaś chwytająca za serce nazwa albo ciekawy obiekt zaznaczony na trasie. Potem włączam ikonkę "planuj trasę" (plánování) i od punktu do punktu, zawsze po kole, ustalam przejazd. Potem tylko zastanawiam się czy uzyskam aprobatę męskiej części grażyńskiego składu i jazda.
Sanatorium???
Czy kopalnia??? 

Tym razem paluch zawędrował do Jastrzębia Zdroju- sanatorium miedzy kopalniami. Kopią tam chyba najwięksi, nie jestem specem od wydobycia (chodź gdybym nie dostała się na medycynę, jako alternatywę przygotowałam Technologię chemiczną ropy naftowej i gazu ziemnego, więc kto wie co by to było...) i nie będę tu próbowała opowiadać kto i ile tam węgla wydobył. Bo też nie to mnie tam przyciągnęło, a Żelazny szlak rowerowy, który powstał na bazie dawnej linii kolejowej. Więcej o tym można przeczytać w Rowerem po śląsku.
Zaczynamy od Parku Zdrojowego

Potem urocze wąskie dróżki

Małe mosty

Szerokie mosty też były, strumyki, rzeczki i stawy.


Odcinek specjalny dla Fioletisia

Końcówka etapu leśnego


Z Kostkiem

Z Olkiem


Zaczynaliśmy i kończyliśmy naszą sanatoryjną przejażdżkę pod Parkiem Zdrojowym (na koniec były pyszne lody w Jagódce). Trasa głównie poprowadzona była przez drogi asfaltowe lub szuter, ale nie brakowało odcinka 4x4 po błocie. Na szczęście mój Fioletiś spisał się na medal i podołał wyzwaniom postawionym przed nim. Generalnie jechało się przyjemnie, krótkie odcinki bardziej ruchliwymi drogami chłopcy pokonywali chodnikiem, dla ich i kierowców bezpieczeństwa, reszta była bez zastrzeżeń. 

Szkoła jady drogą

Koniec podjazdu?
Tak ale musimy się wrócić...

Drogi spokojne , malownicze, raz pod górę a raz w dół. Przez mały błąd nawigacyjny jedno pod górę robiliśmy dwa razy i gdy Olo zapytał, czy jak wrócimy to zrobię rosołek, wiedziałam, że podjazd wszedł gdzie trzeba. Żelaznym szlakiem pojechaliśmy tylko krótki odcinek, bo na to przeznaczymy osobny rozdział naszego życia, gdy otworzą granice. 
Zapowiedź kontynuacji Żelaznego Szlaku

Mapa szlaku
Sami widzicie, że warto na to poświęcić osobny przejazd

To mi się podoba

Jestem oczarowana tym regionem, na prawdę można się tam poczuć jak w sanatorium... Zdjęcia to tylko mały wycinek tego co można tam zobaczyć. Dodatkowo to była doskonała lekcja jazdy rowerem po drogach ogólnodostępnych. Przyznam, że trochę chłopaków w tych kwestiach trzymałam pod kloszem, ale czas przegryźć pępowinę, tym bardziej, że Kostek zaczyna przebąkiwać o chęci posiadania własnej szoski.
Przez miasto z zasłoniętą paszczą

Największa atrakcja wyjazdu?
Dowiedzieć się jak rosną ziemniaki...


Nasza pętla miała ok 28 km, więc akurat na sobotni lub niedzielny spacer rowerem. Można ją dowolnie modyfikować i wydłużać, ale wiecie jak to jest... raz zniechęcony młody człowiek, może już nigdy nie dać się zachęcić. I przypominam zasadę numer 1 - nie wyruszaj w trasę bez jedzenia!!!
Ciasto na drogę-
sama piekłam
Jak myślicie co będzie za tydzień???


niedziela, 10 maja 2020

Odmrażanie Grażyny

Dawno mnie tu nie było, tzn byłam, ale nie miałam o czym pisać. Bo o czym? Mogłabym pisać o tym jak radzić sobie w trakcie pandemii i kwarantanny, ale po co, skoro sama sobie nie radzę... Ale nie mówmy o tym co nieistotne...
Romantyczna strona Grażyny

Razem z odmrażaniem gospodarki na odmrażanie załapała się Grażyna. Od razu wskoczyłam w rowerowe trykoty i zaczęłam jeździć rowerem do pracy, szukając po drodze kondycji sprzed globalnego uziemienia.Na razie nie znalazłam , ale nie ustaję w poszukiwaniach. Odpaliłam też google maps i  mapy.cz żeby wyznaczyć parę tras do jazdy. Pierwsza w udziale przypadła ścieżkom rowerowym w gminie Kalety.
Kalety
Gmina Przyjazna Rowerzystom

Zaczynaliśmy od Stuletniej drogi, która doprowadziła nas do uroczych ruin i pozostałości po kopalni rudy żelaza. Zasada rodzinnych wyjazdów jest prosta- trzeba mieć ze sobą jedzenie i po drodze kilka, ciekawych miejsc na popas. Trzymając się planu pojechaliśmy przez las do mostku na Małej Panwi, z którego nie skorzystał Olek- on ma nieograniczoną potrzebę ryzykowania... Po przedostaniu się na drugą stronę rzeki nie pozostało nam nic więcej jak zobaczyć co dzieje się w Ośrodku Wypoczynkowym Zielona - ludzi było nawet sporo, ale każdy starał się zachować chociaż pozory izolacji społecznej. Odkryciem wyjazdu, były domki kempingowe i poważnie zaczęłam się zastanawiać czy nie wynająć jednego na weekend (30 min od domu, jest jeziorko, plaża i trasy rowerowe, czego chcieć więcej).
Stuletnia droga-
 bardzo dobrze utrzymana jak na swój wiek :)

Jazda z przeszkodami

Jedziemy gdzie nas wzrok poniesie

Zalana kopalnia rud żelaza

Fioletiś w ruinach

Nie ma jazdy bez selfika

Oczywiście,
że w chmurę kurzu należy wjechać na pełnym gazie

Spróbuj pojechać bez jedzenia na wycieczkę

Olek nie potrzebuje mostów 

Kostek chętnie korzysta z dóbr infrastruktury

Ja też...

Mateusz mostem nie pogardzi
 
Zielona- trochę Mazur

Trochę Bałtyku

I trochę Holandii

Najtrudniejszy manewr tego wyjazdu był dopiero przed nami, musieliśmy przedostać się na drugą stronę drogi 908. I nie było to proste, bo prędkość z jaką kierowcy samochodów i motocykli pokonywali tą trasę była co najmniej zawrotna i nie sprzyjała rowerzystom jadącym wzdłuż pobocza. Na szczęście do pokonania mieliśmy bardzo krótki odcinek i od razu mogliśmy się cieszyć ciszą i spokojem leśnej drogi. Trzymając się Dębowej Alei mogliśmy dojechać do bardzo przyjemnego miejsca odpoczynku otoczonego starymi dębami. 
Ucieczka z ruchliwej drogi 908

Dziurawy most na Małej Panwi-
mapy.cz mówiły żeby tędy nie jechać,
ale ludzie chyba jeżdżą

Truszczyca...

...i jej dębowa aleja
W takim miejscu można odpoczywać

Kolejny uszkodzony most nad rzeką

To była ostatnia zaplanowana atrakcja na naszej trasie i spod dębów każdy obrót korbą zbliżał nas do parkingu. Na Leśnej Rajzie mieliśmy okazję na delikatny masaż nadnerczy i stromy zjazd w piachu, reszta trasy przebiegła spacerowo. Niezmiernie ucieszyłam się, że wyjechaliśmy dokładnie w punkcie w którym to zaplanowałam, a nasze auto czekało na nas na uroczym leśnym parkingu. 
Fioletiś
nie nadaje się na piaszczyste zjazdy,
lepiej go przerzucić przez ramię i zbiec

Trasa była raczej spacerowa,
szum drzew, ptaków śpiew i szelest świerszczy

Trasa może nie była imponująca pod względem kilometrów(24km), ale na pewno atrakcyjna dla doznań zmysłowych i niesamowicie relaksująca. Są już plany na następne wyjazdy, trzymajcie kciuki żeby się udało je zrealizować.
zRzut okiem na przebieg trasy