Ferie zaczynamy z przytupem- zimowe Silesia Race w rodzinnym wydaniu (takie są konsekwencje zarażania dzieci pasją do ruchu i przygód, że nie zawsze można zostawić je w domu i wyskoczyć na trasę OPEN lub 50 km rowerem 😊 ).
 |
Przygotowania do startu |
 |
Numery nadane, czekamy na mapę. Czym nas dzisiaj zaskoczy Jaworzno |
Śnieg zalega na polach, wiatr wieje w twarz a my z mapą w rękach i kompasem na szyi biegamy jak opętani po Jaworznie. To ciekawe jak wiele można zobaczyć i jak bardzo "zwykłe" miasteczko może Cię zaskoczyć, gdy weźmiesz udział w grze miejskiej (zachęcam Was do korzystania z takich imprez w pobliżu miejsca zamieszkania, naprawdę można się zdziwić).
 |
Jaworzno- miasto śląskie i nieśląskie zarazem, posiadające autostradę rowerową, tężnię solankową, Giganta, elektrownię i muzeum miejskie, historycznie bogate i ciekawe. Nie należy lekceważyć przeciwnika 😒 |
Mieliśmy do znalezienia 12 ukrytych punktów ( z czego 7 miał dodatkowe a,b i c). Taktyka na starcie była taka, że zaczynamy od punktów wysuniętych najdalej od mety- potem łatwiej zmotywować załogę do ukończenia rajdu z kompletem punktów.
 |
Odczytując ze znaku odległość do Osiedla Gigant, ruszyliśmy w kierunku Geosfery |
 |
Gdzie ten budynek Dydaktyczny- kaj są ciastki??? |
Wyruszyliśmy w kierunku Geosfery Jaworzno- nigdy tam nie byłam a to bardzo urokliwe miejsce, w lecie nawet trochę sanatoryjne ( na terenie parku znajduje się tężnia). W środku pola spotykamy pierwszy punkt, a w budynku Dydaktycznym Geosfery czekały na nas zadania do wykonania- origami (to coś dla mnie), wykreślanka słowna (tu wykazywali się Kostek z tatą) i skamieliny (Olo zabłysnął sporą wiedzą na temat kamieni). Otrzymując 0 minut kary i jedząc ciasteczka opracowaliśmy dalszy plan działania.
 |
Jeden błąd i można zarobić karne minuty |
Ruszyliśmy w kierunku miasta, gdzie rozrzucone było 10 brakujących nam punktów- od poszukiwania nazwy salonu mebli i fryzjera po liczenie klatek w blokach, dotarliśmy do siłowni i testu kondycji każdego z nas 😆.
 |
Chłopcy- pompki, Mateusz- skakał na skrzynię a ja- jak widać |
Najciekawszym punktem na mapie była 7- Muzeum Miejskie. Podchodziłam do tematu trochę lekceważąco, bo czym może pochwalić się miasto Jaworzno, a tu zaskoczenie (Grażka wstydź się- i bardzo się wstydzę), ciekawe wystawy, dużo informacji i bardzo nowoczesne muzeum- muszę tam wrócić. Rozwiązaliśmy test (trzeba było poszukać informacji ukrytych na wystawach) oraz znaleźliśmy wszystkie lampiony (a,b,c).
 |
Muzeum Miejskie |
 |
W poszukiwaniu lampionów |
Powoli odkrywając po drodze rok ufundowania przydrożnej kapliczki w blasku i chwale dotarliśmy do mety, zadowoleni z dobrze spędzonej soboty.
 |
I koniec przygody |
Chcieliśmy się spotkać z naszym ulubionym Czarnym zespołem Aramis d'Herblay - to oni wciągnęli nas tą niebezpieczną grę (jak raz pójdziesz, pojedziesz czy przeczołgasz się przez rajd na orientację to już z tego się nie wyleczysz).
Niestety obowiązki domowe i czekające na mnie wyjście z koleżankami, na koncert Kasi Nosowskiej "Na tłusto i basta", zmusiły nas do opuszczenia bazy trochę wcześniej.
Jednak Czarny Pan- Lord SFAroc czuwa i nie da o sobie zapomnieć...
 |
Wychodzisz z bazy, a tam ON- Lordzie, tym razem nie wygrasz!!! |