niedziela, 6 września 2020

Kolarstwo- choroba zakaźna przenoszona drogą szosową

 Zwykle tak to bywa, że jak w promieniu kilkudziesięciu metrów od Ciebie pojawia się kolarz ( na dowolnym poziomie wtajemniczenia od Grażyny po Prosa) zaczynasz się rowerom przyglądać inaczej.

Jej pierwszy raz 😍

A jeśli kolarz da Ci się karnąć na swojej szosie (ale bez zmieniania przerzutek😀) to już wpadłeś/łaś jak śliwka w kompot. 

I takie są moje obserwacje na przestrzeni tych dwóch lat życia Kolarskiej Grażyny, że kolarzy w moim otoczeniu przybywa. Jednak wciąż brakowało mi tej najważniejszej Kolarzówki - Kaśki.

Nie muszę jej przedstawiać, ale dla tych którzy są tutaj nowi to Kasia- moja psiapsi od liceum, matka 2 synów, żona Piotra i Zła Madka- tak jak ja. Tzn ja jestem żoną Mateusza... ale reszta tak samo...

"Otaczaj się ludźmi, dzięki którym wiesz że żyjesz"
(xdxd.pl)

Do rzeczy... 

Namawiałam, namawiałam i w końcu namówiłam. Postanowiłyśmy, że jedziemy do Toskanii jeździć na rowerach, pić wino i jeść makarony. Ponieważ nie tylko kolarstwem można się zarazić, ale również Coroną, musiałyśmy zmodyfikować plany i zamiast do Toskanii pojechałyśmy na Jurę Krakowsko-Częstochowska do Pilicy. 

Nasze rumaki miały swój własny pokój 😂

Rynek w Pilicy

Pod Kolumnami
- miejsce przyjazne rowerzystom!!! 
Żeby zjeść dobry makaron, nie trzeba jechać aż do Toskanii

"Miejscówka nad stawem"
- dobre miejsce na reset wieczorową porą

Rynek w Pilicy c.d.

Nawet nie spodziewałam się , że ta zamiana wyjdzie nam aż tak na dobre. Kasia postanowiła , że spróbuje jazdy na szosie. A we mnie jakby nowe życie wstąpiło i od razu zaczęłam planować nam trasy. Żeby jej nie zniechęcić, na początek miało być lekko i przyjemnie. Już pewnie też wiecie , że ja nie sprawdzam układu poziomic na mapie, więc nigdy nie wiem "jak będzie".

Plany na wyjazd

Jak było???

Okolice miłe dla oka, wąskie asfaltowe drogi przez wioski, pola, zamki i warownie. Czasem gładziutki asfalt zamieniał się w betonowe płyty albo znikał na zawsze, ale widoki wynagradzały niekorzystne uwarunkowania terenu. Podjazdy raz łagodne i długie, a innym razem krótkie ale ostre do porzygu... Pogoda Toskańska- słońce i żar z nieba. 

Drogi wśród pól, łąk i lasów towarzyszyły nam przez cały czas

Krowa na wypasie

Oczywiście nie ma wpisu bez kapliczki.

Polskie lato. 

Mmm... Asfalt się skończył


Co gorsze piach czy płyty betonowe???






Podjazd?

Tam na szczycie, mała kropka to ja

Były też drogi rowerowe światowej klasy

Ścieżki przez las


To była największa wtopa drogowa, nie dało się jechać, trzeba było pchać😞

Czasem brakowało już sił do dalszej jazdy

Jurajskie widoki

Pozytywne wibracje nas nie opuszczały przez cały czas

Widziałyśmy wszystkie modele kombajnów dostępne w regionie

Piachy pustyni
Droga po horyzont


Sołtys

Kolejna góra do zdobycia

Każdy dzień dostarczał nam radości, zachwytu pięknem naszego kraju, poznawałyśmy nasze możliwości i przekraczałyśmy granice, które jeszcze wczoraj były dla nas nieprzekraczalne. Coraz szybciej na zjazdach, coraz mniej dyszenia na podjazdach. Nowe miejsca, nowe drogi. 

Najpiękniejsza

Konie na wybiegu
Nasze konie na zamku Smoleń


Ospel

Codziennie rano przy śniadaniu miałyśmy odprawę z właścicielem lokalu, gdzie jedziemy, z której strony, gdzie nas czeka podjazd a gdzie zjazd, którędy będzie łatwiej a którędy trudniej. Myślę, że On też jeździ na szosie, a że jestem dupa wołowa i nie zapytałam :)

Morsko


Ogrodzieniec - najbardziej zatłoczony element naszej wyprawy

Nie będę opisywać i wdawać się w szczegóły, bo umarlibyście od czytania tylu akapitów. Musicie mi wierzyć na słowo, że było epicko. Zwłaszcza, że wyjazd zakończyłyśmy planem na kolejną Kolarską Wyprawę. Zdjęcia mówią wszystko, dla tych którzy zastanawiali się czy jest tam po co jechać, albo dla tych, którzy nie wiedzieli, że takie miejsca istnieją. 

#polskajestpiękna


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz