Ponieważ pogoda nie sprzyja wychodzeniu na zewnątrz ( w naszym domu toczy się odwieczny spór czy chodzimy na dwór czy na pole, więc muszę używać zwrotów neutralnych) pomyślałam, że napiszę o kolejnej rowerowej wyprawie. Tym razem rodzinne szosowanie w województwie lubelskim.
|
Symbol tegorocznych wakacji na Lubelszczyźnie
|
Plan na wakacje był inny, bo mieliśmy pojechać na Bornholm, ale że rok 2020 ma w dupie wszystkie moje plany, to i ten nie wypalił. Od 10 lat Mateusz obiecywał nam , że pojedziemy do Urszulina, zobaczyć jak węgiel się kopie (bo umówmy się szybu to my na oczy, nigdy nie widzieliśmy 😛), zatem w te wakacje była najlepsza okazja żeby tę obietnicę zrealizować.
|
Nasi tu byli...
|
|
Chłopców tylko wizja złapania epickiego Pocemona przekonała do wycieczki pod szyb kopalni.
|
Spakowaliśmy dzieci i rowery i ruszyliśmy na wschód. Nie byłabym sobą gdybym nie miała przygotowanych wszystkich informacji dotyczących regionu, całego programu obowiązkowego i kilku punktów dodatkowych na wyjazd. Trasy wytyczałam po drogach lokalnych, jak najdalej od ruchliwych "przelotówek" między dużymi miastami.
Poruszanie się w okolicy Urszulina to był szosowy raj i piekło jednocześnie. Od dróg gładkich jak stół, przez uciekający przed nami asfalt, po piach w którym grzęzły koła. Część oficjalnie przejezdnych dróg okazała się być szutrem lub piachem wątpliwej jakości. Były to raz dłuższe a raz krótsze odcinki, jednak dały nam popalić.
|
Były lepsze asfalty... |
|
I gorsze...
|
|
Czasem też ich nie było wcale... |
|
Czasem nawet bardziej niż wcale
|
|
Było też tak, że wszystko zarosło trawą...
|
|
Albo został tylko piach...
|
|
Wtedy docenialiśmy asfalt każdej jakości...
|
|
Można też było jeździć po bardziej ruchliwych drogach...
|
|
Można było trafić też na ścieżkę rowerową...
|
Każdemu kto wybiera się w te okolice i chce mieć nieograniczone możliwości w planowaniu przejazdów proponuję szersze opony i nieco mniej barów w dętce. Resztę wynagrodzą okoliczności przyrody i dystans jaki można pokonać po płaskich terenach Gminy Urszulin i Poleskiego Parku Narodowego.
|
Wieczorne kąpiele w jeziorze
|
Koniecznym punktem programu jest zwiedzanie ścieżek dydaktycznych PPN i wielka nadzieja na spotkanie z łosiem. Dla miłośników rowerków wodnych Lubelskie przygotowało dość sporą ilość jezior. Jeśli ktoś poszukuje doznań kulinarnych też nie będzie rozczarowany. Dla każdego coś się znajdzie.
|
Ścieżki dydaktyczne- punkt obowiązkowy
|
|
Fioletiś spisał się na medal
|
Najbardziej polecam tę okolicę dla rodziców z dziećmi, którzy chcą wprowadzić swoje pociechy w tajniki jazdy po drogach publicznych. Natężenie ruchu nie jest zbyt duże i największy "plus dodatni" jest płasko. To doskonała okazja do przećwiczenia znajomości przepisów, znaków i oswojenia dzieci z dbaniem o własne bezpieczeństwo na drodze.
Żeby skorzystać turystycznie z Lubelszczyzny trzeba poświęcić trochę czasu na czytanie o atrakcjach, historii, przeglądać mapy i dowiedzieć się co gdzie i jak. Bez tego można poczuć się mocno rozczarowanym, bo jest to region, który nie podaje na tacy wszystkiego co ma, za to odkrywanie "skarbów" przynosi wiele radości i satysfakcji.
|
Nie należy żyć przeszłością, ale należy o niej pamiętać. |
|
Okoliczności przyrody sprzyjają relaksowi i ładowaniu pozytywnej energii
|
|
Grodzisko i cmentarz w Andrzejowie- najtrudniej zdobyta "atrakcja" w okolicy |
|
Kurhan Szwedzka Mogiła- co szweda nie widziała 😊 |
|
Jedyny czynny sklep na niedzielnej wyprawie.
|
|
Oczywiście krzyże przydrożne i kapliczki muszą się tutaj pojawić
|
|
Pierwszy raz w życiu widziałam kwitnącą grykę. Już wiem dlaczego Mickiewicz się nią zachwycał. |
|
Stylowe drogowskazy
|
Wycieczkę do Lublina potraktowaliśmy jako przerwę w jeżdżeniu. Więc można powiedzieć, że bardzo pobieżnie przelecieliśmy przez miasto. Nie będę o tym pisać, bo wiem, że muszę tam wrócić i trochę bardziej zgłębić temat. Jednak nie mogę pominąć jednego- jadłam tam najlepsze flaki EVER!!! w Pubie św Michała i każdego miłośnika tej zacnej potrawy zachęcam do spróbowania flaków po lubelsku w tym lokalu.
|
Pub św Michała 👆
|
|
Cebularza w cebularzu też zjedliśmy
|
|
Do lublina muszę wrócić- czuje , że jestem mu to winna
|
|
Włodawa Miasto Trzech Kultur skradło moje serce |
|
Ławeczka z widokiem na Białoruś. Chłopcy mnie zaskoczyli znajomością sytuacji mieszkańców Białorusi i wiedzą o zamieszkach w stolicy. |
Te wakacje pokazały mi, że niedługo nie będę miała czego szukać w moim męskim świecie, bo chłopcy jeżdżą już po 70km dziennie. I wiem, że to moje ostatnie podrygi jako kierownika wyprawy i przewodnika stada, i że trzeba powoli przesunąć się w cień. Jednak póki co... jeszcze walczę i nie poddaję się... Szykuję następny wyjazd... Gdzie i kiedy? Zobaczycie. Przecież nie potrafię zachować tego tylko dla siebie 😉.
|
Nie pozbędziecie się mnie tak łatwo!!!
|
Polecam: |
Hotel przyjazny rowerzystom
|
Aplikację mobilną "Urszulin, po pracy Polesie" - znajdziecie tam mapki, trasy i informacje o atrakcjach turystycznych w okolicy.
Nocleg- Hotel Drob- miejsce przyjazne rowerzystom
Jedzenie-
Restauracja w Hotelu Drob - Urszulin
Sosnowicki Gościniec - Sosnowica
Pub św Michała - Lublin
Atmosfera Caffe - Włodawa
Wyprawa bez kierownika wyprawy raczej się nie odbędzie, a wiadomo kto układa plany. Zatem pozycja jak na razie nie zagrożona.
OdpowiedzUsuńCzyli nie mogę udostępniać trasy:) wtedy tylko ja będę znała drogę
OdpowiedzUsuń