poniedziałek, 10 lutego 2020

Grażyna- pierwsze wyjście spod koca

Mamy luty. To czas przebudzenia w domu Grażyny i wyjścia do ludzi. Koniec wylegiwania się pod ciepłym kocysiem z kakałkiem w pastelowym kubeczku.
Pszczyna
Tradycyjnie (czyli od jakiś 3 lat) do odrzucenia koca i wyjścia z domu w lutym namawia nas Silesia Adventure Sport i Marcin Franke (więcej o tym tutaj i tutaj).
Czy na koniec tej imprezy też będą tacy zadowoleni???

Odprawa przed startem
Dotychczas braliśmy udział w trasach rodzinnych, ale w tym roku postanowiliśmy się zmierzyć z TP25 (trasa piesza 25 km). Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy i jako drużyna Beboki ruszyliśmy do Miasta Książąt Pszczyńskich😁. Już na starcie wzbudzaliśmy kontrowersje i pojawiły się nawet (wyrażone głęboką troską organizatora) pytania:
- A wy dacie radę z tymi maluchami na trasie???😲
-Jasne że tak. Przecież zawsze można zejść z trasy...
-No tak😕
Mapy przed startem nie zobaczysz, ale może chociaż opisy coś podpowiedzą

Wszyscy grzecznie czekają na odwrócenie kartek
Nie ma co dyskutować, zaczynamy odliczanie 10-9-8-....-3-2-1 MAPY W DŁOŃ!!!! A Grażyna do pączkarni... Bo można mieć nieograniczone pokłady wiary w siły własnych dzieci, można na nich polegać jak na Zawiszy, można myśleć o nich najlepiej jak tylko to możliwe...ale jak braknie Ci motywującego prowiantu w plecaku, to biada... ratuj się sama/sam...
Punkty 2,3 i 4 położone nad J.Goczałkowickim- daleko

Punkty- literki
 W czasie gdy ja wypełniałam plecak pączkami, Mateusz (czasem pieszczotliwie zwany Grażynem) opracowywał strategię zdobywania punktów. Już na tym etapie wiedzieliśmy, że odpuszczamy trzy punkty skrajnie położone na mapie. Lampiony te zostały ukryte nad Jeziorem Goczałkowickim (dla lokalsów to już wiadomo, że daleko... dla czytelników z poza śląska to, też  daleko, albo jeszcze dalej😓).
Pączek mocy
Buszujemy po pszczyńskich lasach, parkach, mokradłach i uliczkach jak dziki u mnie w śmietniku. Zdobywamy punkt za punktem, z małym zawirowaniem wokół punktu nr 1. Pozwoliło mi to na odtrąbienie sukcesu bo... Grażka miała rację😜. Ale najistotniejsze,że nie odpuściliśmy i mogliśmy się cieszyć kolejnym wzorem z perforatora na karcie kontrolnej.
Pomnik w pobliżu którego trzeba było znaleźć dobrze ukryty lampion


Gdyby internet był 4D i można było wam przekazać ten zapaszek z jakim przyszło nam się tu zmierzyć...
zatoki przeczyszczone dogłębnie.


Nie można odpuścić rozbijania lodu w kałużach

Ktoś przed nami tędy szedł...

To my też pójdziemy

Próba przedzierania się przez moczary
Zasada: stawaj na kępkach, a nie w zagłębieniach
Drzewo z małą kapliczką skierowaną w stronę jeziora
(podpowiedź organizatora😅)

Chłopcy oczywiście wzbudzali zainteresowanie współuczestników. Byli dopingowani i motywowani przez spotkanych na trasie zawodników, co niezwykle pomogło im w pokonywaniu kolejnych kilometrów.
Humory dopisywały



Na koniec zostawiliśmy punkty- literki poukrywane w okolicy Zamku Pszczyńskiego. Wpadliśmy na metę z 40 minutowym zapasem czasu. Fakt, że nie zdobyliśmy wszystkich punktów, ale weźmy poprawkę na obecność 8 i 10-latka w drużynie. Są zawody na które jedziemy sami i nie odnajdujemy wszystkich punktów.
Finał w pszczyńskim podzamczu 

Punkt za punkt
Runda honorowa, każdy podbija swoją kartę ostatnim perforatorem
Kostek

Mateusz

Olo

I ja Buka-Grażyna 😂

Chłopcy pokazali klasę, siłę i wytrzymałość. Teraz to nasza rola żeby rajdy im nie zbrzydły i żeby chcieli startować dalej z nami, czy przeciwko nam😉.

Dlatego za tydzień idziemy znowu. Tym razem w Himalaje (Himalajska Gra Terenowa ).



4 komentarze:

  1. Jaka ja jestem z Was dumna ,brawo chłopcy. Gdyby babcia mieszkała bliżej tez by do Was dołączyła to dopiero by była sensacja- 3 pokolenia zdobywają punkty. O prowiant tez bym zadbała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy byłaby szansa na lepsze jakościowo zaopatrzenie w prowiant

      Usuń
  2. Jesteście MEGA fajną rodzinką 👍

    OdpowiedzUsuń