środa, 3 lipca 2019

17:00 do Katowic

"Czyli Grażyna znowu w siodle"
Przez ostatni tydzień, od grażyńskiego szlifowania twarzą po chodniku (Lud domaga się krwi), dostałam tak dużo troskliwych wiadomości oraz ojojań, aż mi się rany zagoiły a ból poszedł w zapomnienie. Tym samym nastąpił czas, żeby wrócić na rowerowe szlaki.
Co za diabeł mnie podkusił, żeby zacząć "delikatnie", od wycieczki z grupą rowerową SRT (o której już wielokrotnie tutaj wspominałam).
Ale po kolei... Nie wyprzedzajmy faktów...
Powrót na trasę

Pobudka 4:15 😱
Myślałam, że to żart, przecież o tej porze w niedzielę to co najwyżej obracam się w łóżku na drugi boczek. Ale jakiś głos do mnie mówi "wstawaj, musimy dojechać do Katowic". Jak to jest, że gdy trzeba coś zrobić to chłopa armatą nie obudzisz, ale na rower sam wstanie i jeszcze będzie cię poganiał... Bez włączania świadomości wstałam i chwilę później siedziałam na moim Rumaku-MTB.
Słońce i Gwiazdy

Zbiórka 5:50- gorączka sobotniej nocy...😕
Wjeżdżamy do Katowic, a tam balanga na całego, my zaczynamy nowy dzień (w środku mojej nocy) a na rynku ludzie jeszcze są na sobotniej imprezie. Boże ja nawet nie pamiętałam, że tak można... Przemykamy między grupkami facetów dopijających resztki wódy, dojadających kebsy lub tłukących się o chłopaka kobitek (która wygrała nie wiem, ale to ON podrywał tą po lewej!!!😂).
Pod Pomnik Powstańców Śląskich wjeżdżamy WSZYSCY z różnych stron, dokładnie o umówionej godzinie (tak zdyscyplinowanej grupy to ja jeszcze nie widziałam).
Będzie jeżdżone

On jeszcze nie wie...

6:00 START- ostatni moment żeby zrozumieć...
Jedziemy na luzie, pogaduchy, żarciki, po drodze budząc absmak wśród imprezowiczów zmierzających dopiero do domów. My dumni i szalenie ciekawi dalszego przebiegu sytuacji jedziemy za Prezesem. Katowice ⇛ Mysłowice ⇛Sosnowiec ⇛ Jaworzno
Aga i Błażej pierwsze wyjście z lasu :)

7:49 Kontrolowane samouszkodzenie
Jedziemy lasem, troszkę piasku, troszkę kamieni, troszkę pod górkę... a Rower Błażeja już wie, że teraz albo nigdy, to jedyna szansa, żeby wyjść z tego cało... niczym Rambo podejmuje dramatyczną decyzję i postanawia,że wkręci sobie przerzutkę w szprychy. Zaboli, ale za to później nie będzie bolało. Jak pomyślał tak zrobił i w ten sposób drużyna pomniejszyła skład o dwie osoby Agę i Błażeja ( Aga możesz być wdzięczna rowerowi za poświęcenie- uwierz mi na słowo, z resztą zaraz zobaczysz).
Rower Błażeja -
prastara metoda prostowania blaszki demonstrowana przez Grzesia
Prezes 

Tunel czasu

Rowerowe limbo

Mateusz, Aga, Błażej, Piotr, Grześ, Natalia
 i ja Grażyna( robię zdjęcie)

Zalew Sosina

11:00 Piachulec ty ...
Bukowno i jego lasy,  od wieków skrywają potwora-Piachulca, który wciąga rowerzystów z całym dobytkiem w swoją piaskową, śmiertelną grę. Zaczynasz od "jak tak dalej nam pójdzie to będziemy 2 (słownie: dwie) godziny przed czasem na obiedzie"- 😨. Potem skręcasz w prawo, jedziesz... Piach- to luz- poprowadzę ten kawałek- dalej jedziesz... Piach- coś tu nie gra- ale luz- poprowadzę ten kawałek... I tak jedziesz 100 m prowadzisz 200, jedziesz 50 a prowadzisz 300, w pewnym momencie orientujesz się, że już nie jedziesz i ledwo prowadzisz...
Weryfikacja trasy- na skośkę przez las dojdziemy do drogi asfaltowej- torujemy. Nie powiem jakich słów użyłam, gdy okazało się, że jesteśmy kilkaset metrów od naszego wjazdu w leśną ścieżkę... Powiem tak: godzina w krzakach a 5 minut jazdy asfaltem... resztę dopowiedzcie sobie sami...


Wielkie G-
mam nadzieję że to nie jest dzieło psycho-fanów Kolarskiej Grażyny

Były schody
Piachulec w całej okazałości

Na skośkę przez las
Jemu się nie udało...

Ale nam tak

14:24 Dwie godziny po czasie
Czy ja już kiedyś mówiłam, że nie lubię jeździć na MTB??? Jeśli nie, to teraz mówię!!!!
Oprócz piasku pojawiły się kamienie- niby lepiej bo jedziesz, ale to że siodełko wali cię w krocze jak kijem do krykieta, to już drobny szczegół. Tak można wstać- ale na zjeździe moje stanie w sandałach na pedałach skończyłoby się szlifem, ale nie tak łaskawym jak tydzień temu. Więc zacisnęłam zęby i napieram... Pięknie, malowniczo, romantycznie, wrócę tu z Barankiem, kontemplować szosowe przejazdy. NIGDY WIĘCEJ MTB 😭. Po 90 km obijania dupy, w pełnym słońcu, piekle pustyni i z wrażeniem, że zawsze pod górkę, dojechaliśmy do Pieskowej Skały. Tam czekały na nas zawodniczki z krakowskiego szczepu SRT. W końcu można usiąść😉... Jemy obiad pogodzeni, że na pociąg o 17:00 z Krzeszowic nie zdążymy (jak ja się wtedy myliłam- nie wszyscy pogodzili się z tym faktem).
Były też urokliwe przejazdy

Momentami nawet toskańskim klimatem zalatywało

I równe drogi też się trafiały...

Spotkanie frakcji Katowickiej z Krakowską

Już wiemy gdzie leją zimne piwo

15:44 Trasa wyznaczona musi być zrobiona
Wśród nas była jedna osoba, która do końca wierzyła w powodzenie pierwotnych założeń. Mało tego Prezes- Grześ (bo o nim tu mowa) był przekonany, że jesteśmy w stanie przejechać pozostały odcinek w 1,5 godziny trzymając się trasy wcześniej wyznaczonej (czytaj omijając główne drogi). Nie wiem jak u innych, ale moja dupa była w takim stanie, że bałam się pójść wysikać, żeby mi nie odpadła...
Jedziemy i nie zapowiada się by Grześ odpuścił tempa i kilometrażu. To jedziemy jak ścieżka wskazuje. Pojawiła się iskierka nadziei na przetrwanie i skracamy trasę jadąc drogą asfaltową do Rudna (mój tyłek jest wdzięczny).
Wracamy

"A droga długa jest,

nie wiadomo czy ma kres..."
(Akurat "Droga długa jest")

"Chałwa na wysokości"
Punkt kontrolny Wiosennego Czarnego KoRNO 2018

17:10 PKP- Pociąg K...a Pojechał
Wpadamy na peron, a tam krzaki Arizony, żar leje się z nieba, a po pociągu nawet smród nie został... Tym samym jesteśmy dwie godziny przed czasem😆. Trzeba skoczyć po piwko i pozostało tylko siedzieć i czekać. Były jakieś głosy, że może przejedziemy się do następnej stacji, to nam czas minie, ale lud krzyczał NIE!!!
Czasem PKP jest punktualne

Tylko dlaczego dzisiaj

19:15 Proszę wsiadać drzwi zamykać
Dawno już nie jeździłam pociągami, troszkę mnie życie zaskoczyło, troszkę jakby nic się nie zmieniło. Tam gdzie lata świetlne temu (czyli jak jeździłam do Mateusza z Katowic do Krakowa) pociąg jechał 5 km/h, teraz też tak jeździ, tylko że jest ładniejszy. Po 1,5 godziny docieramy do stacji Katowice- Ligota. Powstaje nowy dylemat... Jak wrócić???  No jak??? Rowerem...
Okazało się, że można jechać i nie trzeba siadać😁
21:12 A można było nie wstawać
Zajechana jak koń po westernie, padam na łóżko i zasypiam. Gdzieś po głowie kołacze mi się myśl- kto rano wstaje, ten będzie zaorany.
Obiecałam, że nigdy więcej z nimi nie pojadę...
Ale w trakcie wysiłkowych majaków narodził się plan na wycieczkę Katowice na 100- 100km nie przekraczając granic miasta. I teraz mam dylemat... dotrzymać słowa, czy jednak się skusić?

4 komentarze:

  1. Może Katowice na 100 da się objechać szosą? Na okolice Pieskowej Skały trasa na szosę już jest :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Dla takich Czytelników to można nie spać po nocach, żeby dokończyć posta :*

      Usuń