Dawno mnie tu nie było, tzn byłam, ale nie miałam o czym pisać. Bo o czym? Mogłabym pisać o tym jak radzić sobie w trakcie pandemii i kwarantanny, ale po co, skoro sama sobie nie radzę... Ale nie mówmy o tym co nieistotne...
|
Romantyczna strona Grażyny |
Razem z odmrażaniem gospodarki na odmrażanie załapała się Grażyna. Od razu wskoczyłam w rowerowe trykoty i zaczęłam jeździć rowerem do pracy, szukając po drodze kondycji sprzed globalnego uziemienia.Na razie nie znalazłam , ale nie ustaję w poszukiwaniach. Odpaliłam też google maps i
mapy.cz żeby wyznaczyć parę tras do jazdy. Pierwsza w udziale przypadła ścieżkom rowerowym w gminie Kalety.
|
Kalety Gmina Przyjazna Rowerzystom |
Zaczynaliśmy od Stuletniej drogi, która doprowadziła nas do uroczych ruin i pozostałości po kopalni rudy żelaza. Zasada rodzinnych wyjazdów jest prosta- trzeba mieć ze sobą jedzenie i po drodze kilka, ciekawych miejsc na popas. Trzymając się planu pojechaliśmy przez las do mostku na Małej Panwi, z którego nie skorzystał Olek- on ma nieograniczoną potrzebę ryzykowania... Po przedostaniu się na drugą stronę rzeki nie pozostało nam nic więcej jak zobaczyć co dzieje się w Ośrodku Wypoczynkowym Zielona - ludzi było nawet sporo, ale każdy starał się zachować chociaż pozory izolacji społecznej. Odkryciem wyjazdu, były domki kempingowe i poważnie zaczęłam się zastanawiać czy nie wynająć jednego na weekend (30 min od domu, jest jeziorko, plaża i trasy rowerowe, czego chcieć więcej).
|
Stuletnia droga- bardzo dobrze utrzymana jak na swój wiek :)
|
|
Jazda z przeszkodami
|
|
Jedziemy gdzie nas wzrok poniesie
|
|
Zalana kopalnia rud żelaza
|
|
Fioletiś w ruinach
|
|
Nie ma jazdy bez selfika
|
|
Oczywiście, że w chmurę kurzu należy wjechać na pełnym gazie
|
|
Spróbuj pojechać bez jedzenia na wycieczkę
|
|
Olek nie potrzebuje mostów
|
|
Kostek chętnie korzysta z dóbr infrastruktury
|
|
Ja też...
|
|
Mateusz mostem nie pogardzi
|
|
Zielona- trochę Mazur
|
|
Trochę Bałtyku
|
|
I trochę Holandii
|
Najtrudniejszy manewr tego wyjazdu był dopiero przed nami, musieliśmy przedostać się na drugą stronę drogi 908. I nie było to proste, bo prędkość z jaką kierowcy samochodów i motocykli pokonywali tą trasę była co najmniej zawrotna i nie sprzyjała rowerzystom jadącym wzdłuż pobocza. Na szczęście do pokonania mieliśmy bardzo krótki odcinek i od razu mogliśmy się cieszyć ciszą i spokojem leśnej drogi. Trzymając się Dębowej Alei mogliśmy dojechać do bardzo przyjemnego miejsca odpoczynku otoczonego starymi dębami.
|
Ucieczka z ruchliwej drogi 908
|
|
Dziurawy most na Małej Panwi- mapy.cz mówiły żeby tędy nie jechać, ale ludzie chyba jeżdżą
|
|
Truszczyca...
|
|
...i jej dębowa aleja
|
|
W takim miejscu można odpoczywać
|
|
Kolejny uszkodzony most nad rzeką
|
To była ostatnia zaplanowana atrakcja na naszej trasie i spod dębów każdy obrót korbą zbliżał nas do parkingu. Na Leśnej Rajzie mieliśmy okazję na delikatny masaż nadnerczy i stromy zjazd w piachu, reszta trasy przebiegła spacerowo. Niezmiernie ucieszyłam się, że wyjechaliśmy dokładnie w punkcie w którym to zaplanowałam, a nasze auto czekało na nas na uroczym leśnym parkingu.
|
Fioletiś nie nadaje się na piaszczyste zjazdy, lepiej go przerzucić przez ramię i zbiec |
|
Trasa była raczej spacerowa, szum drzew, ptaków śpiew i szelest świerszczy
|
Trasa może nie była imponująca pod względem kilometrów(24km), ale na pewno atrakcyjna dla doznań zmysłowych i niesamowicie relaksująca. Są już plany na następne wyjazdy, trzymajcie kciuki żeby się udało je zrealizować.
|
zRzut okiem na przebieg trasy |
Dobrze, że wróciłaś Grażyna bo tęskniłam za czytaniem🙂
OdpowiedzUsuńDziękuję. Już mi brakowało pisania :) i oczekiwania na to czy ktoś przeczyta i czy będzie się podobało.
OdpowiedzUsuń