niedziela, 10 maja 2020

Odmrażanie Grażyny

Dawno mnie tu nie było, tzn byłam, ale nie miałam o czym pisać. Bo o czym? Mogłabym pisać o tym jak radzić sobie w trakcie pandemii i kwarantanny, ale po co, skoro sama sobie nie radzę... Ale nie mówmy o tym co nieistotne...
Romantyczna strona Grażyny

Razem z odmrażaniem gospodarki na odmrażanie załapała się Grażyna. Od razu wskoczyłam w rowerowe trykoty i zaczęłam jeździć rowerem do pracy, szukając po drodze kondycji sprzed globalnego uziemienia.Na razie nie znalazłam , ale nie ustaję w poszukiwaniach. Odpaliłam też google maps i  mapy.cz żeby wyznaczyć parę tras do jazdy. Pierwsza w udziale przypadła ścieżkom rowerowym w gminie Kalety.
Kalety
Gmina Przyjazna Rowerzystom

Zaczynaliśmy od Stuletniej drogi, która doprowadziła nas do uroczych ruin i pozostałości po kopalni rudy żelaza. Zasada rodzinnych wyjazdów jest prosta- trzeba mieć ze sobą jedzenie i po drodze kilka, ciekawych miejsc na popas. Trzymając się planu pojechaliśmy przez las do mostku na Małej Panwi, z którego nie skorzystał Olek- on ma nieograniczoną potrzebę ryzykowania... Po przedostaniu się na drugą stronę rzeki nie pozostało nam nic więcej jak zobaczyć co dzieje się w Ośrodku Wypoczynkowym Zielona - ludzi było nawet sporo, ale każdy starał się zachować chociaż pozory izolacji społecznej. Odkryciem wyjazdu, były domki kempingowe i poważnie zaczęłam się zastanawiać czy nie wynająć jednego na weekend (30 min od domu, jest jeziorko, plaża i trasy rowerowe, czego chcieć więcej).
Stuletnia droga-
 bardzo dobrze utrzymana jak na swój wiek :)

Jazda z przeszkodami

Jedziemy gdzie nas wzrok poniesie

Zalana kopalnia rud żelaza

Fioletiś w ruinach

Nie ma jazdy bez selfika

Oczywiście,
że w chmurę kurzu należy wjechać na pełnym gazie

Spróbuj pojechać bez jedzenia na wycieczkę

Olek nie potrzebuje mostów 

Kostek chętnie korzysta z dóbr infrastruktury

Ja też...

Mateusz mostem nie pogardzi
 
Zielona- trochę Mazur

Trochę Bałtyku

I trochę Holandii

Najtrudniejszy manewr tego wyjazdu był dopiero przed nami, musieliśmy przedostać się na drugą stronę drogi 908. I nie było to proste, bo prędkość z jaką kierowcy samochodów i motocykli pokonywali tą trasę była co najmniej zawrotna i nie sprzyjała rowerzystom jadącym wzdłuż pobocza. Na szczęście do pokonania mieliśmy bardzo krótki odcinek i od razu mogliśmy się cieszyć ciszą i spokojem leśnej drogi. Trzymając się Dębowej Alei mogliśmy dojechać do bardzo przyjemnego miejsca odpoczynku otoczonego starymi dębami. 
Ucieczka z ruchliwej drogi 908

Dziurawy most na Małej Panwi-
mapy.cz mówiły żeby tędy nie jechać,
ale ludzie chyba jeżdżą

Truszczyca...

...i jej dębowa aleja
W takim miejscu można odpoczywać

Kolejny uszkodzony most nad rzeką

To była ostatnia zaplanowana atrakcja na naszej trasie i spod dębów każdy obrót korbą zbliżał nas do parkingu. Na Leśnej Rajzie mieliśmy okazję na delikatny masaż nadnerczy i stromy zjazd w piachu, reszta trasy przebiegła spacerowo. Niezmiernie ucieszyłam się, że wyjechaliśmy dokładnie w punkcie w którym to zaplanowałam, a nasze auto czekało na nas na uroczym leśnym parkingu. 
Fioletiś
nie nadaje się na piaszczyste zjazdy,
lepiej go przerzucić przez ramię i zbiec

Trasa była raczej spacerowa,
szum drzew, ptaków śpiew i szelest świerszczy

Trasa może nie była imponująca pod względem kilometrów(24km), ale na pewno atrakcyjna dla doznań zmysłowych i niesamowicie relaksująca. Są już plany na następne wyjazdy, trzymajcie kciuki żeby się udało je zrealizować.
zRzut okiem na przebieg trasy

2 komentarze:

  1. Dobrze, że wróciłaś Grażyna bo tęskniłam za czytaniem🙂

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. Już mi brakowało pisania :) i oczekiwania na to czy ktoś przeczyta i czy będzie się podobało.

    OdpowiedzUsuń