Z jednej strony #zostańwdomu jest nadal aktualny, z drugiej strony trzeba się ruszać bo osteoporoza nas dopadnie. Zatem żeby znaleźć złoty środek, staram się szukać miejsc nieoczywistych.
|
Grażyna na Żelaznym szlaku
|
Jak?
Odpalam mapy.cz i jadę palcem po mapie, aż pojawi się jakaś chwytająca za serce nazwa albo ciekawy obiekt zaznaczony na trasie. Potem włączam ikonkę "planuj trasę" (plánování) i od punktu do punktu, zawsze po kole, ustalam przejazd. Potem tylko zastanawiam się czy uzyskam aprobatę męskiej części grażyńskiego składu i jazda.
|
Sanatorium??? Czy kopalnia???
|
Tym razem paluch zawędrował do Jastrzębia Zdroju- sanatorium miedzy kopalniami. Kopią tam chyba najwięksi, nie jestem specem od wydobycia (chodź gdybym nie dostała się na medycynę, jako alternatywę przygotowałam Technologię chemiczną ropy naftowej i gazu ziemnego, więc kto wie co by to było...) i nie będę tu próbowała opowiadać kto i ile tam węgla wydobył. Bo też nie to mnie tam przyciągnęło, a Żelazny szlak rowerowy, który powstał na bazie dawnej linii kolejowej. Więcej o tym można przeczytać w
Rowerem po śląsku.
|
Zaczynamy od Parku Zdrojowego
|
|
Potem urocze wąskie dróżki
|
|
Małe mosty
|
|
Szerokie mosty też były, strumyki, rzeczki i stawy.
|
|
Odcinek specjalny dla Fioletisia
| Końcówka etapu leśnego
|
|
|
Z Kostkiem
|
|
Z Olkiem
|
Zaczynaliśmy i kończyliśmy naszą sanatoryjną przejażdżkę pod Parkiem Zdrojowym (na koniec były pyszne lody w Jagódce). Trasa głównie poprowadzona była przez drogi asfaltowe lub szuter, ale nie brakowało odcinka 4x4 po błocie. Na szczęście mój Fioletiś spisał się na medal i podołał wyzwaniom postawionym przed nim. Generalnie jechało się przyjemnie, krótkie odcinki bardziej ruchliwymi drogami chłopcy pokonywali chodnikiem, dla ich i kierowców bezpieczeństwa, reszta była bez zastrzeżeń.
|
Szkoła jady drogą
|
|
Koniec podjazdu? Tak ale musimy się wrócić...
|
Drogi spokojne , malownicze, raz pod górę a raz w dół. Przez mały błąd nawigacyjny jedno pod górę robiliśmy dwa razy i gdy Olo zapytał, czy jak wrócimy to zrobię rosołek, wiedziałam, że podjazd wszedł gdzie trzeba. Żelaznym szlakiem pojechaliśmy tylko krótki odcinek, bo na to przeznaczymy osobny rozdział naszego życia, gdy otworzą granice.
|
Zapowiedź kontynuacji Żelaznego Szlaku
|
|
Mapa szlaku Sami widzicie, że warto na to poświęcić osobny przejazd
|
|
To mi się podoba
|
Jestem oczarowana tym regionem, na prawdę można się tam poczuć jak w sanatorium... Zdjęcia to tylko mały wycinek tego co można tam zobaczyć. Dodatkowo to była doskonała lekcja jazdy rowerem po drogach ogólnodostępnych. Przyznam, że trochę chłopaków w tych kwestiach trzymałam pod kloszem, ale czas przegryźć pępowinę, tym bardziej, że Kostek zaczyna przebąkiwać o chęci posiadania własnej szoski.
|
Przez miasto z zasłoniętą paszczą
|
|
Największa atrakcja wyjazdu? Dowiedzieć się jak rosną ziemniaki...
|
Nasza pętla miała ok 28 km, więc akurat na sobotni lub niedzielny spacer rowerem. Można ją dowolnie modyfikować i wydłużać, ale wiecie jak to jest... raz zniechęcony młody człowiek, może już nigdy nie dać się zachęcić. I przypominam zasadę numer 1 - nie wyruszaj w trasę bez jedzenia!!!
|
Ciasto na drogę- sama piekłam |
Jak myślicie co będzie za tydzień???
Aż się boję co będzie za tydzień ;)
OdpowiedzUsuń