Okazało się , że przez nazwijmy to nieprecyzyjne zapięcie uchwytów, mój Fioletiś wysunął się z zabezpieczenia i spadł na drogę, a że koła nadal były przypięte, ciągnęliśmy go za sobą kilka metrów... Gdyby nie ten miły człowiek z kombiaka nie wiem czym by to się skończyło... Na pewno czymś więcej niż uciętą manetką...
Nie ma się czym chwalić... ale może tak uratuję jakiś inny rower przed tragedią |
Powiem tak... zdenerwowałam się i to fest, ale dopięliśmy rower i pojechaliśmy dalej... Bo byłam umówiona z Kasią (dobrze Wam znaną ze Złych Madek😊)
Piotr mąż mojej przyjaciółki, żeby ratować grażyńskie małżeństwo (bo chyba nie muszę mówić kto zapinał rowery na bagażniku), podarował nam specjalną taśmę do zabezpieczenia ładunku w drodze powrotnej.
Jednak zanim wracaliśmy do Rudy, pojechaliśmy na małą wycieczkę po okolicy Jelcza.
Ranny ale dzielny Fioletis pozwolił mi na przejechanie trasy, która wynagrodziła mi żal i smutek związany z okaleczeniem mojego ukochanego roweru, a przy okazji mogłam zobaczyć miejsca, których nigdy wcześniej nie miałam okazji zwiedzić.
Morał tej krótkiej historii jest taki, że głupi ma szczęście... Pytanie tylko czy to szczęście było moje czy Grażyna😕...
P.S. Zapinajcie dokładnie rowery na bagażnikach😉
Są takie momenty w których Twoje problemy przestają być najważniejsze |
Odra |
Grażyna tyłem |
Most kolejowy wydawało się że nieczynny |
Jedyna możliwość przeprawy na drugą stronę Odry to przejście wzdłuż mostu. Szkoda że potem zorientowałam się że nie czuję się komfortowo na otwartych przestrzeniach. |
Złe Madki - forever |
Wieża widokowa w Kotowicach pod Jelczem |
Na szczęście Fioletiś wyzdrowiał
OdpowiedzUsuńNa szczęście tak.
OdpowiedzUsuń