31 lipca (tuż po Warsztatach Kolarskich z destinationlycra.com) w naszej przydomowej, rowerowej stajni pojawiła się czarna jak Śląsk szosa, w rozmiarze M (rozmiar dobieramy do wzrostu- i tu kolejny plus dodatni dla rowerów- nikt o wagę nie zapyta)
Założenie było takie, że na razie Baranek i ja oswajamy się ze sobą... Jednak jak wiecie mój temperament i cierpliwość nie pozwoliły na długie oswajanie i już kilka km pykło.
Jednak w planach jest wyjazd do Krakowa, do fachowca od dopasowywania roweru do Grażyny (bikefitter- nie przepadam za zapożyczeniami z obcych języków, w blogu raczej będę starała się używać polskich, pięknych, trudnych ortograficznie i gramatycznie słów). Jeśli ten sympatyczny i zapracowany Pan zgodzi się na opisanie jego pracy, to chętnie kilka zdań o tym tutaj zamieszczę. Do tej pory nawet nie wiedziałam, że ktoś taki istnieje... A Wy???
Baran jest typową szoską z sieciówki. Nie planowałam kupować turbo, PRO roweru - bo jestem początkującą Kolarską Grażyną i nawet najlepszy sprzęt nie poprawi moich kolarskich osiągnięć- bo jeszcze ich nie ma 😅
Tak więc drogie Grażyny jeśli myślicie, że trzeba zainwestować tysiące złotych, żeby jeździć na szosie to NIE nie trzeba. Mój rower kosztował 1700zł, można poszukać też używanych w sieci- myślę, że jest sporo osieroconych, przez nikogo niejeżdżonych szos do przytulenia. RATUJMY SAMOTNE SZOSY.
Baran jaki jest , każdy widzi...
To już teraz wiem kto/co to jest Baranek ��
OdpowiedzUsuńKierownica powinna być prosta i szeroka, żeby łatwiej było między drzewami manewrować :)
OdpowiedzUsuńKierownica Baranka jest prosta - w konstrukcji i obsłudze :) a drzewa przed Baranem same ustępują drogi
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń