Czym może zajmować się Kolarska Grażyna w sobotni, jesienny dzień? Pranie, gotowanie, sprzątanie... Otóż nie 😀. Bierze udział w Silesia Race - rajd przygodowy trasa OPEN.
Brzmi ciekawie? Interesująco? Czy nudno?
Dla mnie to kolejne nowe doświadczenie, kolejna próba sił i zapowiedź dobrej zabawy. Kiedy montowałam drużynę do głowy przychodziła mi tylko jedna osoba - Kasia. Znamy się w zasadzie od dziecka, przeżyłyśmy nie jedną przygodę.
Dla tych co mówią - jeździsz tak, bo Twoje dzieci są już duże, a moje są małe i nie mogę sobie pozwolić na wyjście z domu na cały dzień. Kasia jest Matką Polką pełną piersią, ma dwóch synów (4 i 1,5 rocznego), pracuje, zajmuje się domem i poszła ze mną w las ( tu pojawią się głosy, że to Grażyna sprowadza kobiety na złą drogę. Oczywiście. Jeśli choć jedna z czytelniczek pomyśli, że ona też tak chce i zrobi to- to będę szczęśliwa jak nikt na świecie).
Co z dziećmi zapytacie? A zostali z tatusiami u nas w domu, na cały dzień. I nie uwierzycie, jak wróciłyśmy to stan ogólny grupy zgadzał się z tym, który pozostawiłyśmy wychodząc z domu, a nawet zastałyśmy ich w tych samych miejscach.
Rajd przygodowy zaczynał się od odprawy. Tutaj krótkie przemówienie i pada magiczne zdanie "MAPA JEST ZŁA" , grafik pomylił formaty i zamiast na A4 wydrukował na A3. Czyżby skala się zmieniła?? Z tłumu było słychać -"dawać grafika!!!". Coś mi podpowiada, że to dopiero początek PRZYGODY.
MAPA JEST ZŁA 😂 |
Grażynka i jej parcie na szkło |
Liczba mapek była ograniczona- trzeba było pilnować swojego. |
I przy okazji sprawdzić, czy inni mają to samo... |
Pierwszy etap pieszy- luźna piątka po mieście. Jedni biegną, inni idą i my też idziemy. Prolog na spokojnie, bez niespodzianek, zakończony, więc zasłużyłyśmy na mapę główną i wsiadamy na rowery.
Chciałam żeby wyszło dynamicznie, a wyszło jak zwykle... |
Łazy |
Różne są metody na promowanie sportu, ale to poruszyło moje serce. |
Jedziesz, czytasz mapę, kontrolujesz drogę, mierzysz kilometry, robisz zdjęcia... Ludzka ośmiornica. |
Skałka na której ukryty był punkt. Wg mapy - widoczna z drogi, wg nas ukryta w lesie. Każdy ma inne spojrzenie na świat. |
Na chwilę przed ujeżdżaniem wściekłego byka. |
Gdy organizator wymaga zdjęcia z punktu kontrolnego... (jeden zawodnik, dwa rowery) |
Szła karawana- ponieważ na pustyni wylądowałyśmy od strony Chechła, a punkty były po drugiej stronie, ruszyłyśmy na skośkę przez piach. Widoki urozmaiciła nam grupa jeźdźców na koniach, pędząca przez pustynię- pęknie, czy może to fatamorgana ze zmęczenia? Ale jak na halucynację zbiorową widok zapierający dech w piersiach. Punkt G ogarnięty dość szybko, za to punkt F- już tak łatwo nie dał się podejść, ale w końcu zdobyty, podbity. Ruch powrót- wracamy przez pustynię.
Beata Kozidrak miała rację "Nie ma wody na pustyni" |
Niby nie dużo, a jednak za dużo- 15 km rowerowej penetracji okolicy. Wszystko spoko, ale w opisie rajdu nie było, że to etap pieszy z rowerem przez piachy jak na pustyni. Pod górę i z góry- wszędzie piach, nie ma co trzeba pchać. Gdy Kaśka tylko dorwała kawałek asfaltu tak pocisnęła, że przegapiła punkt z zadaniem linowym. Na szczęście 10 lat małżeństwa i 9 lat macierzyństwa wyrobiło we mnie donośny sposób przekazywania myśli. Nawet ekipa speleologiczna myślała , że szykuje się kłótnia małżeńska- dopóki z za drzew nie wyłoniłyśmy się my. Zadanie wykonane, speleokrówka zjedzona.
Trzeba pchać... |
Dalej, też trzeba pchać. |
Gdy organizator nadal chce zdjęcia z punktu kontrolnego... (dwóch zawodników) |
Piękne miejsce - Ruiny Prochowni. |
Co zrobić gdy 1 na 1 nie wystarczy? Pchać |
Misja na dziś - zdążyć na kajaki (gdybym wiedziała, jak po kajaku będą mnie ręce bolały to dopuściłabym się małego sabotażu w tej sprawie). A tu pech- zdążyłyśmy. Pływanie nie jest moją najlepszą stroną, Kasia zorientowała się o tym jak wpłynęłyśmy w szuwary i postanowiła przejąć dowodzenie na pokładzie. Pierwsze polecenie Kapitana- "Grażka masz wiosła na odwrót- zamień to!!!!" i od razu zrobiło się jakby lepiej. Zygzakiem bo zygzakiem, ale punkty zdobyłyśmy.
Ahoj przygodo... |
Ledwo dycha- czyli jazda dowolna na rowerze. Punkt 17- jabłonka na szczycie - wyssała z nas wszystkie soki ( już wiem dlaczego w Raju, było to drzewo poznania dobra i zła, tylko dlaczego my zaczęłyśmy od poznawania zła?).
Drzewo zła... Złe drzewo w złym miejscu... Czy dobre drzewo, ale złe miejsce... |
Dziwne bo na trasie OPEN na 70km pojawiło nam się na liczniku 86, a my nadal nie byłyśmy w bazie😖. Ciemno, zimno, do domu daleko- wracamy. Umęczone, obite (tu i ówdzie), brudne i szczęśliwe z uczuciem dobrze wykonanego zadania docieramy do mety.
Siła jest kobietą!!!!!!! |
Ostatecznie zrobiłyśmy 92km 😮 Jestem dumna z Kaśki, bo trzymała tempo, była świetnym Kapitanem naszej łajby "Krychy", ani razu z jej ust nie padły złowrogo brzmiące słowa w moim kierunku (przyznam, że w pewnych momentach starałam się trzymać dystans, który i tak nie pozwolił mi usłyszeć co mówi) i mało tego powiedziała, że na następny rajd też jedzie ( mam nadzieję, że ze mną).
Dziękujemy wszystkim graczom spotkanym na trasie, bez zawodników nie ma atmosfery i dobrej zabawy. Organizatorom również należą się wielkie barwa, bo przygotowanie tak ciekawego rajdu musi kosztować wiele wysiłku i pracy. Czekamy na następne zapisy.
Dziewczyny do zobaczenia na trasie!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz