poniedziałek, 30 września 2019

Pazerność to grzech szkaradny

Po wakacyjnym "nic nierobieniu" czas na rajd na orientację Silesia Race. Oczywiście partneruje mi w tych emocjonujących chwilach z mapą, w środku nie wiadomo czego, moja psiapsi Kasia (dobrze Wam znana z poprzednich eskapad). Jako Złe Madki wystartowałyśmy na trasie "Rowerowej 50".
Wracamy do gry
Zawsze gdy startujemy wybieramy sobie na mapie jeden punkt, który musimy zdobyć. Wszystko co zdobędziemy po drodze jest mało istotne, a wszystko co zaliczymy później, wynika z naszej pazerności😂.
Tym razem punktem honoru była Golgota Beskidów (PK8).
Jeszcze się nie można odwrócić mapy. Ale można poczytać co nam się szykuje...
Golgota Beskidów!!!
Nie byłoby nas, gdyby nie zawirowania nawigacyjne na starcie. Nie mogłyśmy dojść do porozumienia, w którą stronę powinnyśmy jechać, żeby dotrzeć do PKP. Nie... Nie planowałyśmy podwózki pociągiem w kierunku Golgoty, tylko czekał tam na nas  pierwszy punkt kontrolny (PK1).
Trochę kombinacji i w końcu ruszyłyśmy we właściwym kierunku. Potem już poszło całkiem sprawnie.


Tym razem bunkry były...
Kolejną zmorą naszych startów są bunkry (bunkier jaki jest każdy widzi, a można go jednak przegapić😱). Tym razem byłyśmy czujne jak ważki i nie dałyśmy się wyprowadzić w pole. Zdobywamy dwa punkty osadzone w pobliżu fortyfikacji o dość pokaźnych wymiarach.
Może droga do drugiego fortu nie była prosta...

ale też było...fajnie.
Zanim przekroczyłyśmy linię rzeki na naszej mapie, zdecydowałyśmy się na atak w kierunku jeszcze jednego punktu- 600 letniego Cisu (tzn ja szukałam cisu, a Kaśka dębu😅, pozwólcie że nie będę tego komentować). Przy zielonym domku, na rogu posesji znalazłyśmy poszukiwane drzewko. Nie ma co... Golgota czeka...
Zadanie od organizatora- sfotografować tabliczkę "pomnik przyrody".
Jak jechać dalej, nie zahaczając o punkt, który aż się prosi żeby go zdobyć? To zahaczamy... Co prawda jakość drogi i stromizna zmuszają nas do dość kontrowersyjnej decyzji o porzuceniu rowerów w zaroślach i poszukiwaniu "przecięcia ścieżki ze strumieniem" na piechotę. Po paru minutach trafiamy na "ścieżkę+strumyk". Ale nie ma lampionu!!!
Memory five- dzwonię😎
G (ja): Cześć tu Złe Madki. Jedziemy na rowerowej 50. Jestem przekonana, że jestem na PK 7, ale nie ma lampionu...
O (Marcin, organizator): A stoisz na betonowym mostku???
G: Nie.
O:To nie jesteś na punkcie siódmym. Szukaj dalej.
G: A ha 😨
Chwilę potem, kilkaset metrów w dół, znalazłyśmy właściwy strumień z właściwą ścieżką i lampionem na drzewie. Karta odbita. Wracamy. Zastanawiałyśmy się co jeśli, ktoś ukradł nam rowery... Ale kto normalny (lub nienormalny) wdrapałby się na stromą górę i wlazł w jeżyny, żeby szukać porzuconych tam rowerów. No właśnie nikt... Możemy jechać dalej, teraz już na pewno na Golgotę!!!
Czasem mapa potrafi człowiekowi w głowie namieszać.
Troszkę mi się palec na mapie omsknął i myślałam, że jesteśmy gdzie indziej, a byłyśmy tam gdzie Kaśka myślała, że jesteśmy... Przez mój błąd nawigacyjny zaliczyłyśmy dość nieciekawy podjazd, który zakończył się nawrotką i szybkim zjazdem do punktu wyjścia. Ale jak nazwa wskazuje Golgota jest górą, więc podjeżdżamy na Matyskę.
Opis zbędny

A to dopiero początek...

Ładowanie baterii przed ostatecznym starciem z górą.
Kasia czerpie energię z kosmosu

A ja z ziemi.
Choć był to dla nas najważniejszy punkt rajdu, nie ma co się rozpisywać o jego zdobywaniu. Rzeźnia, masakra, uda w płomieniach, dupa w ogniu i łzy w oczach. Tyle mogę powiedzieć o tym co tam się wydarzyło, reszta zastaje na szlaku...
Misja wykonana

Chyba machniemy jeszcze jakiś punkcik???

W drodze powrotnej decydujemy się na kołowanie do bazy. Ale można na terenie Węgierskiej Górki zdobyć jeszcze dwa punkty. Grzech nie skorzystać. To skorzystałyśmy, PK2 i PK3 są nasze. Przy trójce przypomniało nam się, jak dobrze dzisiaj poradziłyśmy sobie z bunkrami. To może i Waligóra (PK14) też będzie dla nas łaskawy?
Waligóry nie przegapisz
Przez bazę (tu miałyśmy szansę zakończyć tę przygodę w eleganckim stylu, jak na damy przystało... ale nie...) pojechałyśmy na Fort Waligóra. Już na podjeździe ( kolejnym, w zasadzie to ciągle było pod górę) zdecydowałyśmy- który to raz dzisiaj- że kończymy, dalej nie jedziemy...
Chyba mnie troszkę zamurowało?
Ale na zjeździe spojrzałyśmy na zegarek i okazało się, że jeszcze 2,5 godziny do końca limitu czasu... W sumie zapłaciłyśmy wpisowe za cały rajd 😆... A punkt 13 nie jest tak daleko od nas... Co prawda oznaczony jest jako wierzchołek... Ale może nie będzie tak źle...
PAZERNOŚĆ TO GRZECH!!! SZKARADNY!!!!
Rowery w krzaki, a my dalej w górę.
Nie wiem jak i kiedy znalazłyśmy się na podjeździe do PK13. Jeśli myślicie że na Golgotę było nam ciężko, to  teraz było ultra, hiper, mega ciężko. Pchałyśmy te rowery i dyskutowałyśmy czy je wrzucić do rowu, czy wsiąść i zjechać do bazy. Gdy podniosłyśmy głowy, a oczom naszym ukazała się prawie pionowa ściana ostatecznego "podjazdu/podejścia", rowery wylądowały w pokrzywach, a my wdrapywałyśmy się na górę.
Wierzchołek-Polana-PK13-Koniec
Wielkie ukłony dla organizatorów.
Rajd jak zawsze na wysokim poziomie (dosłownie i w przenośni)
Jeśli mapa mówi, że lampion czeka na wierzchołku, to lampion czeka na wierzchołku. I tym razem też tak było, szczyt... polana... drzewo... lampion. Teraz to już NA BANK ostatni punkt. Wracamy!!!
Dojechałyśmy ponad godzinę przed limitem czasu dla naszej trasy, zdobywając 10 z 14 punktów kontrolnych, przejeżdżając 37,5km oraz ponad 900m przewyższeń.

Nasz wariant trasy
Profil trasy

Można próbować szukać wytłumaczenia dla czego nie przejechałyśmy całości. Bo zimno, bo kropiło, bo pod górę, bo wiatr wiał, bo kontuzja, bo to, bo sramto. Prawda jest taka, że więcej nie dałybyśmy rady, to było wszystko co mogłyśmy z siebie dać.
Ale najważniejsze, że nasz plan zrealizowałyśmy w 100%. Dobrze bawiłyśmy się, spędziłyśmy turbo aktywnie czas, ze śmiechu mam ciągle zakwasy na brzuchu i nadal chcemy razem startować w rajdach.

P.S.
Jako Zła Madka nie mogę nie wspomnieć, że w czasie gdy ja jechałam swoje, to Kostek i Olek  (oczywiście z Mateuszem) debiutowali na trasie dorosłej "piesza 25". Pamiętajcie przykład idzie z góry. Jak Wy chcecie to dzieci też będą chciały się ruszyć.
I tak  sobie myślę, że rośnie nam silny zespół MM na przyszłe rajdy.

6 komentarzy:

  1. Gratulacje dla Kostka i Olusia ,ale jak tak patrzę na Waszą fotkę dziewczyny na tle bunkru to czy aby na pewno jesteście na rajdzie? nie powiem stroje macie fajne dobrze się w nich prezentujecie. A tak na poważnie jesteście wielkie.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :) robimy co możemy, żeby nie było wstydu ;) Kostek i Olek też cieszą się z gratulacji.

      Usuń
  2. Dziewczyny-Grażyny wymiatacie 👌

    OdpowiedzUsuń
  3. Najważniejsze to wiedzieć w którą stronę ruszyć na ze startu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba najbardziej kluczowy punkt rajdów na orientację

      Usuń